„Jestem tym, kim oni byli”- Ashley Gilreath tak zatytułowała swój naszyjnik, a mnie zainspirowała do tego wpisu.
Co otrzymałeś od swoich przodków? Kilka starych zdjęć? Pościel, ręczniki, talerze? Haftowane serwetki? Drogocenne pamiątki? Dom z ogrodem? Długi do spłacenia?
Cokolwiek to było, mogli dać Ci to co sami posiadali – co było częścią ich życia.
Ja mam oczy po tacie, sposób w jaki się śmieję po mamie, smykałkę do interesów po babci, zamiłowanie do patrzenia na ptaki po dziadku… I po 30 latach wreszcie dowiedziałam się dlaczego tak lubię akordeon 🙂 Ale zostawili mi też strach, którego bardzo długo nie rozumiałam. Skąd się wziął… i dlaczego?
Wielu z nas niesie w sobie przeżycia przodków, z których nie do końca zdaje sobie sprawę. Powtarzamy ich historie, płacimy za ich życiowe błędy (lub popełniamy takie same), niesiemy w sobie ich traumy i emocje. Wybieramy pasujących do schematu partnerów, zawód, zainteresowanie. Lubimy (lub nie lubimy) konkretne potrawy, zapachy, reagujemy w konkretny sposób na różne sytuacje (np. „ona jest nerwowa po tatusiu”).
Dlaczego tak jest i jaki ma to cel?
Pamięć emocji, którą przechowujemy w naszym umyśle i przekazujemy następnym pokoleniom jest bardzo silna. A cel jest taki jak zawsze w biologii – PRZEŻYĆ. Zdarzenia nacechowane emocjonalnie zapisywane są w ciele, aby uchronić nas w przyszłości (i nasze dzieci, wnuki, prawnuki) od tego zagrożenia. Dlatego wszystkie dzieci w Polsce boja się wilków, mimo że wilki w tych czasach nie są już zagrożeniem. Dlatego ludzie, którzy nigdy nie przeżyli traumy boją się ciemności, ciasnych przestrzeni, wody, wysokości, itd. A czasami ten strach zdaje się całkowicie irracjonalny i niepokój odczuwamy np. przy zapachu, papierosów, cieknącej wodzie, obcym akcencie, mężczyźnie z zarostem… . Ten strach ma nas chronić przed sytuacjami zagrażającymi życiu. Bo ktoś już przed nami ciężko to przeżył.
Tyle tylko, że osoby w następnych pokoleniach, jeżeli nie znają historii rodziny, nie potrafią sobie wytłumaczyć swoich lęków i niezrozumiałych zachowań.
Całe szczęście nie oznacza to, że jesteśmy zgubieni, że zostaliśmy na zawsze zaprogramowani na konkretny rodzaj zachowań, czy sposób życia. Że będziemy jak lemingi płynąć w dal i tonąć… To, że nasi dziadkowie, rodzice czy wcześniejsze pokolenia doświadczyły traumy, nie oznacza, że my również musimy się z nią już zawsze zmagać. Rozwiązaniem jest ŚWIADOMOŚĆ. Moją intencją jest, aby ten wpis był pierwszym krokiem, abyś mógł zrozumieć siebie i przyczyny dla których pewne rzeczy w Twoim życiu wyglądają tak jak wyglądają. Warto odkrywać historie swoich rodziców, dziadków, ciotek, pradziadów. W ten sposób możemy dowiedzieć się czegoś o sobie, o źródłach swoich lęków, sukcesów i niepowodzeń.
A co jeśli nie jesteś w stanie czegokolwiek się dowiedzieć? Jeśli wszyscy krewni nie żyją? Jeśli są zamknięci ze swoimi tajemnicami, tak że nawet otwieracz do puszek nie pomoże?
Zaufaj swojemu odczuciu, zaufaj swojemu ciału, które powie Ci w którą stronę iść. Ty masz tę odpowiedź w sobie.
Możesz też wykonać rytuał odrzucenia rodowego spadku:
Zapalasz świeczkę.
Wyobrażasz sobie całą swoją żeńska część rodu, jedną osobę stojącą za drugą aż po horyzont- mamę, babcię, prababcie i tak dalej…Te dalsze giną w mroku, ale wiesz, że były – żyły, śmiały się, cierpiały, kochały…odczuwały jak zwykli ludzie. Potem przekazały swoje przeżycia następnym pokoleniom i było to coś, co miały ze swoich doświadczeń najważniejszego.
Dziękujesz im za to i wyrażasz swoją wdzięczność za troskę, jaką Ci tym okazały. Oznajmiasz przy tym, że bierzesz z tej spuścizny tylko to, to Ci będzie służyć i co uważasz za potrzebne dla siebie i swojej rodziny. Resztę z całym szacunkiem oddajesz. Możesz się przed nimi symbolicznie pokłonić.
To samo robisz z przodkami z linii męskiej. Świeczka niech się spali do końca.
Ten wpis dedykuję moim rodzicom, dziadkom, pradziadkom. W podziękowaniu za wszystko co mi dali.
Z wdzięcznością, Joanna.